top of page

Człowiek idzie przez korytarz jak krew płynie w żyłach.

Co się mieści w domu i gdzie się mieści dom? Co  (kogo) dom stanowi i co zawiera, w swojej izbie, kuchni, korytarzu, oknie i drzwiach? Czym jest utrata domu i czy da się o tym opowiedzieć?

W poruszającym widowisku muzycznym, drogą przez te pytania prowadzą aktorzy ze środowiska teatralnego związanego z Nowicą w Beskidzie Niskim, miejsca znanego z festiwalu teatralnego InNowica. Blisko miesiąc po festiwalu, 28 września 2024 r. o godzinie 18:00 pod adresem Nowica 31, miała miejsce premiera spektaklu muzycznego „Dom”, opartego na świadectwach mieszańców Nowicy i Przysłupa, zbieranych przez osoby tworzące Archiwum Nowica - Przysłup.

Spektakl jest wędrówką śladem biografii przesiedlonych, wracających, oraz szukających swojego miejsca. Ich opowieści orbitują wkoło Nowicy. Uczestnicząc w wątkach fabuły, przechodzimy najpierw przez warstwę wierzeń i metafor określających dom. W słowach znajdujemy nazwy rzeczy wiążących się w wyobrażeniach ludowych z zapewnieniem bezpieczeństwa. Jak sól świętej Agaty, mająca chronić obejście przed pożarami. Jak ściany, czworokąt, kwadrat, idealna figura, boskość. Jak rytm kroków domowników regulujący przepływ domowego życia. Człowiek idzie przez korytarz jak krew płynie w żyłach. Te słowa, wplatające się w towarzyszącą spektaklowi muzykę, świdrują wyobraźnię, w której dom rośnie, jak żywy organizm, tkanka zbudowana z naszych tkanek. Opowieść przenosi się ze sceny i wrasta w widzów. Świadectwa bohaterów pulsują rytmem muzyki i oddechu patrzących. Światło wydobywa z sali teatralnej scenografię ze skromną izbą, odbijającą się w oczach publiczności. Tej siedzącej w kuckach w pierwszych rzędach, tej na ławkach i tej stojącej pod ścianą, na stole. I tej podglądającej zza otwartych okien.

Słuchamy. O tym jak się wyjechało, wróciło. O tym jak się miało żonę, rozeszło, zeszło. O tym, jak grali i jak tańczyli na zabawach wPRL-u. Towarzyszymy bohaterom w opowieści o ich życiu. O przeżyciu. Czasami o tym, o czym nie da się opowiedzieć. Siedząc przy stole, stanowiącym oś ich ruchu w spektaklu, ale też oś domu i oś świata, słuchamy jak Wiecznie Nowa (Małgorzata Przędzak) wypytuje Starą Łemkinię (Regina Pazdur) o jej życie. Dowiadujemy się zaledwie kilku drobiazgów. W opowieści najstarszej bohaterki odżywają sceny z jej życia. Dworzec autobusowy w mieście, gdzie przez wyroki losu, historii czy innego diabła, znalazła się po wojnie. Furmanka, na którą wsiadła wracając do rodzinnej wsi. Dziurawa droga. Podobnie wspomnienia z PRL-u (personifikowanego przez postać graną przez Asteniusza Cupraja ) przefruwają urywanymi obrazami, z którymi można się utożsamić, z których można się zaśmiać, do których się można uśmiechnąć, można dać się porwać w taniec, zakrapiany bimbrem.

Nie dostajemy obrazu ani jednej pełnej biografii, a jedynie urywki, krótkie etiudy, świadczące o głębokości przeżyć. Po tych śladach wędrujemy przez losy ludzi dorastających w domu, rosnących w domu, a później tracących dom i niosących w sobie jego obraz. Utracony, dopiero wtedy najcenniejszy. Szczególnie, kiedy nie ma już dokąd wrócić, bo w dawnym domu zamieszkali inni ludzie. Przejmujący jest monolog o braku i potrzebie, śpiewany przez Bezdomną (Małgorzata Kural-Mech). Masz cztery domy, na co Ci one, daj mi doma. Ta tęsknota odzywa się echem. Bo nawet, jeśli szczęśliwie mamy dom, to bezdomność płynie nam we krwi z doświadczeniem przodków. Z doświadczeniem pokoleń, przymusowych przesiedleń, utrat naszych bliskich, składających się na dom, teraz i w przeszłości. Bezdomność jest częścią opowieści o nas. Jak w postaci dewelopera, który wkracza w fabułę tuż po Bezdomnej, rozdając wizytówki, szukając domów na sprzedaż, żeby zgromadzić coś co - być może - zapełni ten znany od zawsze brak. Jak w opowieści Wiecznie Nowej, napływowej, która mieszka w Nowicy kilkadziesiąt lat ale nigdy nie będzie w pełni tutejsza. Chociaż nie znaczy to, że nie stanie się jej częścią. Kiedy spektakl dobiega do końca to właśnie ona zwraca się do Dewelopera. Co tak stoisz pod tą ścianą? Zrób coś dobrego! Wyciąga rękę, a deweloper staje do tańca. Refren finałowej piosenki brzmi:

I nie ważne ile masz lat,

jest przed tobą cały świat.

Niech twoje dobre serce

pomieści coraz więcej.

 

Być może, gdybym usłyszała to w Warszawie, uznałabym za naiwne. W Nowicy w to wierzę. „Dom”, to jedyny w moim doświadczeniu spektakl, na który ludzie wchodzili drzwiami i (dosłownie) oknami. Podobnie tez wychodzili. Na niewielkiej sali zmieściło się dużo dobra. Część pozostała niedopowiedziana. Zamknięta w milczeniu Starego Łemko (Jan Dzwończyk ), który przez cały czas toczącej się fabuły siedział pod ścianą domu, a po jego postaci przesuwał się cień światła padającego z okna (Zasługa scenografii autorstwa Izabeli Osadnik). Tylko chwilami mowa ciała wyrażała, że chciałby dołączyć do wybuchu radości i tańca, albo, że zaniepokoiło go wejście Dewelopera. Siedzi pod tą ścianą. Pilnuje filarów. Jest.

Nie umiem patrzeć na podobne przedsięwzięcia inaczej, niż w myśl re-definicji historii, proponowanej przez Ewę Grochowską.

„Podobnie jest z historią – oscylujemy pomiędzy biegunami „wielkiej historii”

i historii indywidualnej, zatopionej w tej wielkiej – taki jest obowiązujący paradygmat w naukach historycznych. A czemu by nie przyjąć wreszcie takiej optyki: wielka historia zatopiona w pojedynczej, małej? Jak muszka zastygła w bursztynie, dzięki której możemy rozpracować DNA fragmentu świata.”

 

Tą zmianę optyki uważam za konieczną. Ważność pojedynczych doświadczeń powinna stanowić podstawę budowania praw. W tym kontekście „Dom” jest opowieścią uniwersalną. Spina klamrą fabuły losy osób mieszkających w Polsce na przestrzeni ostatnich stu lat, ale równie dobrze mogłaby wydarzyć się mieszkańcom Nigerii, Palestyny, Serbii lub Afganistanu. Różni się tylko język opowieści, ale treść dotyka uniwersalnego, biologiczno - emocjonalnego, wspólnego rdzenia. Dowodem na potrzebę wydobywania ułamków historii i pokazywanie ich światu, jest obecność osób na widowni, żywe zaangażowanie i rozmowy podczas mającego miejsce po spektaklu wernisażu fotografii, zebranych w czasie badań terenowych.

Wszyscy potrzebujemy tej opowieści.

 

Scenariusz - Regina Pazdur (współzałożycielka Archiwum Nowica-Przysłup, etnolożka, związana od ponad 20 lat z Nowicą), oraz Nikodemem Kudłacik
Reżyseria -  Regina Pazdur i Małgorzata Przędzak.
Kierownik muzyczny spektaklu -  Maciej Kudłacik, który wraz z Nikodemem Kudłacikiem i Reginą Pazdur przygotował muzykę.

MUZYKA: Zespół "Wesoły domek”. Maciej Kudłacik, Nikodem Kudłacik, Regina Pazdur, Mirek Ładoś (instrumenty perkusyjne), gościnnie: Uszi Will, Astek Cuprjak i Karolina Ładoś
Scenografia - Izabela Osadnik,

Kostiumy - Joanna Zając, Izabela Mikulicz,

Obsada:

Asteniusz Cupraj (PRL), Jan Dzwończyk (STARY ŁEMKO), Małgorzata Kural-Mech (BEZDOMNA), Regina Pazdur (STARA ŁEMKINI), Małgorzata Przędzak (WIECZNIE NOWA), Marek Teśluk (DEWELOPER)

bottom of page