Zbieram materiał dowodowy.
W promieniach słońca kolor czerwony przez żyłki liści prześwituje jak krew w nagłym świetle lutego dwa lata temu przez bladą po zimie skórę dłoni.
Młode liście orzecha dosięgają powoli do wyciągniętych ramion gałęzi jabłoni. Za chwilę, w pełnym słońcu, splotą się korony.
Skóra orzecha jest trochę przeźroczysta, jesienią stanie się najbardziej trwałą z tkanek, wśród spadających liści; tak trwałą, że można na niej rozpisać ikonę.
Dziś rano prześwitują przez nią moje palce. Jest delikatna jak dziecko.
Orzech sięga jabłoni, otulającej koroną więcej, niż zrąb domu. Jabłoń się splata z aronią grą światłocienia i lotem owadów przez korytarze przestrzeni między ich pędami.
Drobne białe kwiatki z czerwonymi słupkami. Pąki, jedne z pierwszych wiosną nabrzmiewają ostrymi stożkami liści, małych, mocnych, soczystych w kolorze; owoce, jesienią, cierpkie i gorzkawe.
Wśród krzewów rodzina drozdów. Dwa młode, pochowane ubiegłego lata w korzeniach jabłoni.
Ona rośnie na naszym, aronia na sąsiadów, ale Teresa mówi, że możemy zbierać, bo żadnych przetworów nie będzie robiła. Jesienią. Piliśmy zatem aroniowe wino, soki z owoców jabłoni i syrop z czarnego bzu, dolany do herbaty.
Robiła się słodka, a przez szkło widziałam jak roztopiony w cukrze pyłek tańczy ten sam taniec, co teraz światło, płynące złotem przez liście orzecha, przez liście jabłoni, przez zielone kulki przyszłych owoców bzu, przez słodki smak lata na ustach zeszłorocznej zimy.
nic jeszcze nigdy nie stało się skończone
Pod krzakiem bzu, na ziemi, wyschnięta miseczka – napełniam wodą dla jeża mieszkającego wśród liści, w stercie nieuprzątniętych desek ze spalonego domu
oraz dla komarów, na pożytek tego, który na gałęzi wyżej śpiewa krótkimi seriami melodyjnych gwizdnięć. Nie znam go z imienia. Jest tu chyba nowy, albo ja jestem nowa dla takiego śpiewu.
Po nocy, kiedy do domu wraca kot, wąchając zapach sierści głaskam nieskończoność.
Uwielbiam takie światło. Pomyślałam kiedyś nawet, że chciałabym mieć to wytatuowane. Światło przebijające się przez drzewa. A zdjęcia jak zwykle mnie zachwycają. :)